piątek, 11 listopada 2016

Prologue

Mieliście kiedyś uczucie, że wszystko co robicie jest złe? Nikt nie potrafi docenić waszych starań, waszego zaangażowania? Eh, dokładnie tak czuję się w tym momencie. W ostatnim czasie moi rodzice bardzo się kłócą. Mam 18 lat, jestem 2 liceum, ponieważ poszłam nieco później do szkoły. Codzienne kłótnie nie pomagają mi w życiu. Rozważam przeprowadzkę do Paryża, to aż 470 km od mojego rodzinnego miasta, Londynu. Trudno, moi rodzice będą musieli to zaakceptować. Jestem dorosła chcę zadecydować o swoim życiu. Został tylko tydzień szkoły.

*** 
-Ahh, koniec szkoły, wreszcie! - krzyknęłam rzucając moją torbę w kąt. Usiadłam przy laptopie szukając ofert mieszkań w Paryżu. Zadecydowałam, że wyjeżdżam. Co prawda moi rodzice się trochę opanowali, ale tutaj jest zbyt dużo wspomnień. Postanowiłam wylecieć już jutro, wiem że to bardzo spontaniczne, ale taka jestem. Jestem również osobą delikatną, dlatego też nic mnie tutaj nie trzyma. Zaczęłam pakować swoje rzeczy, ponieważ znalazłam ofertę i zamówiłam bilet do Paryża. 
-Koshika, co ty robisz? - moja mama wparowała to pokoju, nie wiem jak jej to powiedzieć.
-Ja.. - jąkałam się, nie chciało mi to przejść przez gardło. Widziałam, że czeka na odpowiedź.
-Słucham? - rzekła. Nagle nie wytrzymałam.
-Mam dosyć ciągłych kłótni, tłuczenia talerzy, nie chcę tutaj mieszkać ani żyć. Ja chcę o tym zapomnieć, Nienawidzę tutaj wszystkiego. Mojego pokoju, kuchni, tego całego miasta. Wylatuje do Paryża jutro o 5.00 - wykrzyknęłam. Moja mama nic nie powiedziała, wyszła... wyszła tak bez słowa. Dokończyłam swoje pakowanie i poszłam wziąć szybki prysznic.
-No Koshika, przywitaj Paryż, żegnaj Londyn - powiedziałam do siebie przed lustrem.

***
Ugh, 5.00, obudziły mnie głośne dźwięki budzika. Wstałam i pokierowałam się do kuchni, ale było zbyt cicho. Rodziców nie było. Zostawili tylko kartkę.
'Kochanie, przepraszamy za wszystko. 
Nie potrafimy spojrzeć Ci w twarz po tym wszystkim,
Odezwij się kiedyś.
                                 Kochamy, rodzice.'
Poczułam jak w moim sercu coś pękło. Z jednej strony byłam szczęśliwa, zrozumieli swój błąd i dodatkowo mogę zacząć nowe życie, ale nie pożegnać ich? Są jednak bardzo ważni w moim życiu. Zadzwonię do nich od razu jak przylecę. Zjadłam szybko śniadanie, weszłam na górę po swoje rzeczy i wpakowałam je do taksówki, która już czekała. Dojechałam na lotnisko.
-Jeszcze 2 godziny do odlotu - pomyślałam zakładając słuchawki.

***
Jestem już w Paryżu, w moim nowym mieszkaniu. Mieszkam niedaleko plaży i niedaleko mojego nowego liceum, ale nie myślmy o tym, ponieważ w końcu dopiero wakacje się zaczęły. Chciałam je spędzić jak najlepiej. Po rozpakowaniu się zadzwoniłam do mamy.
-Halo mamo? - powiedziałam uśmiechając się sama do siebie.
-Oh, kochanie - powiedziała mama, ale czułam w jej głosie smutek.
-Mamo, przepraszam za to wszystko, parę słów... - nie skończyłam.
-Nic się nie stało skarbie, my również zrozumieliśmy wszystko i zaczęliśmy naprawiać swój kontakt. Na reszcie zaczynamy żyć szczęśliwie - odpowiedziała.
-Kocham was - dodałam.
-My Ciebie też - rzekła.
-Musze już kończyć, idę do kawiarni spotkać się z Rozalią, poznałam ją w parku kiedy biegałam, jest bardzo miła i będziemy uczęszczać do tego samego liceum i klasy - powiedziałam.
-To wspaniale, baw się dobrze - odpowiedziała rozłączając się.
***
Każdego dnia zwiedzałam miasto wraz z Rozalią. Czuję, że się zaprzyjaźniłyśmy. Został tydzień i do szkoły. Na szczęście mam wszystko załatwione z moim liceum. Bardzo się stresuje moim pierwszym dniem.


_____
A więc, przebrnęliśmy przez prolog! Jest to moje pierwsze FF, co sądzicie? Nie wiem dlaczego akurat opowiadanie jest o SF, ale mam nadzieję, że wam się spodoba!
Do następnego = 5 kom ^-^
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony